Chleb na dziesięć (złych) sposobów

Mniej więcej w połowie zeszłego roku podjąłem poważną decyzję: trzeba upiec swój chleb. Mimo świadomości, że to jest sooooo marzec 2020, zabrałem się za przygotowania.

Po krótkiej lekturze Internetu wiedziałem już, że drożdże piekarskie są dla słabych, PROsi robią wyłącznie chleb na zakwasie. Dlatego też zakupiłem worek żytniej mąki razowej i ruszyłem w wir produkcji zakwasu, substancji robionej według przepisu: 50% mąki, 50% wody (który ma sporo wspólnego z przepisem na idealną wódkę). Po kilku dniach dokarmiania zakwasu miałem go już dość, dlatego też ruszyłem do dalszej walki. Zabrałem się za realizację jednego z przepisów na chleb pszenny na zakwasie żytnim, według opisu z jakiejś strony.

Efekt nie był niestety powalający. Proces powstawania był chyba dość standardowy:

Sposób wykonania chlebka w czerwcu 2021

Złe wypieki

Wyszło mniej więcej coś takiego:

Chlebek ładny, choć niefunkcjonalny

Nie było idealnie. Przede wszystkim okazało się, że skórka jest niesamowicie twarda, a wnętrze zbite i wilgotne. No i jakieś takie to wszystko blade. Do tego brytfannę wysmarowałem olejem, który spłynął w całości na dół, przez co wyciągnięcie chleba z formy okazało się sporym wyzwaniem.

Następnie nadeszło kilka kolejnych porażek, w każdej z nich popełniałem inny błąd. A to za krótko wyrabiane ciasto, a to za dużo wody, a to za mało wody...

Drugi chleb z czerwca 2021

Drugi chleb z czerwca 2021

Trzeci chleb z lipca 2021, posmarowany masłem

Trzeci chleb z lipca 2021 po wyjęciu

Czwarty chleb z lipca 2021 przyprószony makiem

Czwarty chleb z lipca 2021 po ukrojeniu

Chleb z sierpnia 2021

Chleb z września 2021

Kolejne próby kończyły się mniejszym lub (w przypadku większej blachy) większym niepowodzeniem. Tak minęła jesień i zima roku 2021.

Poprawa

Nareszcie w styczniu, na początku 2022, dokonało się. Doszło do upieczenia dwóch:

Nowy przepis, już jest nieźle, mimo przeciętnej aparycji

A teraz to w ogóle sukces

Okazało się, że jeden lepszy od drugiego. Drugi okazał się niezwykle smakowity i, dla odmiany, moja opinia nie była odosobniona. Głównym usprawnieniem było dłuższe wyrabianie i wyrastanie ciasta, a także podwyższenie temperatury piekarnika do 230 stopni oraz wyciągnięcie chleba z brytfanny w trakcie pieczenia. Aby chleb się zarumienił, posmarowałem go dodatkowo wodą z cukrem.

Do poprawy pozostała ilość ciasta umieszczona w keksówce — po jego wyrośnięciu nie wszystko się zmieściło. Drugą rzeczą jest niezbyt ładna faktura powierzchni chleba. Możliwe, że wykonanie nacięć ostrzejszym nożem lub żyletką by w tym pomogło.

Przyszłość

Zakwas okrzepł i staje się coraz lepszy, więc z całą pewnością będę kontynuował pieczenie chlebów. Przez ostatnich kilka lat niemal nie jadłem chleba, bo jakoś nie mogłem znaleźć czasu, by kupować go gdzie indziej niż w supermarkecie. Jak się nietrudno domyślić, do takiego chleba za bardzo mnie nie ciągnęło. Takiego własnoręcznie pieczonego z pewnością nie chciałbym marnować. Niestety piec muszę małe ilości, bo więcej samemu nie przejem. Dotarłem już do momentu, gdzie wypieki generalnie mi się udają, i mogę nieco modyfikować przepisy, by próbować czegoś nowego.