Dereniówka - część pierwsza

Ten wpis dotyczący nalewek jest nieco inny od pozostałych, bo opisuje zaledwie pierwszą część pracy nad wspomnianą w tytule nalewką z derenia.

Nierzadko oglądając filmiki dotyczące wina czy nalewek można zobaczyć, że są one podzielone i nagrywane na przestrzeni kilku miesięcy lub nawet roku. Obejrzeć można zbieranie owoców, macerację, dodawanie cukru, a później przelewanie do butelek. Jako że nalewki na ogół nie wymagają poświęcenia jednorazowo zbyt wiele czasu, to można potraktować je przede wszystkim jako trening cierpliwości.

Postanowiłem wznieść tę zasadę na wyższy poziom i dodać kilka etapów jeszcze przed zbiorem, mianowicie posadzenie drzewka i jego pielęgnację. A żeby móc je posadzić, konieczny był najpierw zakup ziemi. Dlatego też od decyzji o zrobieniu nalewki do pierwszego realnego kroku, czyli zakupu działki w połowie roku 2021 minęło kilka miesięcy. Kolejnych kilka miesięcy później mogłem przejść do pierwszego etapu, który ma cokolwiek wspólnego z dereniem, czyli zakupu sadzonki i posadzenia go w terminie jesiennym. Jako że moje doświadczenie ogrodnicze nie jest duże, to od wiosny obejrzałem na YouTube kilkaset filmików o tej tematyce, co, mam nadzieję, zapewnia mi wystarczające podstawy, by zacząć.

Do dzieła

Zgodnie z moją wiedzą derenie są mrozoodporne, ale młode sadzonki, tym bardziej zaraz po przesadzeniu, mogą być nieco zagubione i przez to mniej wytrzymałe. Dlatego też zdecydowałem się na maksymalny poziom ich ochrony, taki sam jak w przypadku mniej wytrzymałych z sadzonych przeze mnie drzewek.

Efekt prac można oglądać poniżej.

Dereń Juliusz

Dołki na drzewa zostały wykopane koparką (na bogato). Następnie wkopałem i nawiozłem drzewko oraz utworzyłem kopczyk przeciwmrozowy. Kolejnym krokiem było owinięcie go folią chroniącą przed mrozem i dziką zwierzyną z pobliskiego lasu oraz palikowanie. Na wszelki wypadek, by chronić części niezasłonięte folią, posmarowałem je także smalcem, co powinno odstraszyć zwierzęta podgryzające korę. Na drut kolczasty ostatecznie się nie zdecydowałem.

Co dalej?

Skoro drzewko zostało już wsadzone, to wystarczy poczekać rok lub dwa na pierwsze owoce. Jeśli będzie ich dość, to po zbiorach będę mógł wrzucić je do słoja ze spirytusem, następnie zasypać cukrem i mniej więcej po jeszcze jednym roku będzie gotowe. Na szczęście nie czuję presji na szybkie efekty.

Na taki widok będę musiał jeszcze długo poczekać

Posłowie

Oczywiście posadzenie derenia nie było jedynym powodem zakupienia działki. Równie istotne było posadzenie kilkunastu innych drzewek i krzewów, a także zorganizowanie sobie wygodnego miejsca do pracy zdalnej w lecie. Na razie wszystkie te plany są na dość wczesnym etapie, choćby z powodu braku prądu na działce, ale liczę, że na początku przyszłego sezonu całość zacznie nabierać kształtów. Miejsce jest idealne - dobry dojazd, spokojna okolica i bliskość lasu sprawiają, że potrzeba tylko nieco pracy, by stało się wymarzonym miejscem do wypoczynku.