Sosna na dwa sposoby

Robiłem w tym roku różne rzeczy, które bazowały na doświadczeniach z roku ubiegłego. Jedną z nich była nalewka z sosny. W zeszłym roku wyszła doskonała zarówno pod względem smaku, wyglądu jak i zapachu. Była bursztynowa, o smaku i zapachu świeżych igieł.

W tym roku postanowiłem to powtórzyć. Jako że wiosna przyszła z opóźnieniem, to zebrałem je tydzień później, ale całą resztę wykonałem dokładnie tak samo.

Wielkie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że robienie tego samego poprowadziło mnie do zgoła odmiennych skutków. Tym razem nalewka, zamiast jasnego brązu, okazała się mieć... w zasadzie ciężko powiedzieć, ale kolor pomiędzy czarnym a ciemnozielonym.

Nalewka sosnowa z wierzchnim osadem

Walka z osadem

Co zaskakujące, nalewka najciemniejsza i najmniej klarowna była u samej góry. Sprawiło to, że po raz pierwszy w życiu musiałem zlewać nalewkę spod osadu. Od tego właśnie zacząłem moją przygodę z oczyszczaniem nalewki. Po zlaniu większości spod osadu, resztę przefiltrowałem wstępnie przez gęste sitko, a następnie przez tkaninę bawełnianą i zebrałem do osobnego słoja. Było sporo grubego osadu, który osiadł na sitku, na którym nie prezentował się apetycznie.

Fuj

Przefiltrowana część nalewki wciąż odznaczała się sporą zawartością farfocli, więc postanowiłem przefiltrować ją ponownie, poprzedzając to jednak tygodniowym leżakowaniem w lodówce, co powinno pomóc w ułożeniu się osadu.

Efekt pierwszej filtracji

Każdy ze słojów przefiltrowałem przez bawełnianą tkaninę i dopiero wtedy zabutelkowałem.

Na poniższym zdjęciu można zobaczyć od lewej: nalewkę w słoju przed filtracją, zabutelkowaną nalewkę z 2021, a po prawej, porównawczo, resztkę nalewki z 2020, o dużo bardziej zachęcającej barwie. Mam wielką nadzieję, że nalewka się ułoży, bo taki kolor nie robi na mnie wielkiego wrażenia.

Zaledwie rok różnicy, a efekty diametralnie inne

Syrop z sosny

Aby nie było tak monotematycznie, postanowiłem przygotować także coś, co nie zawiera w sobie alkoholu. Padło na syrop z pędów sosny. Mimo że był wykonany z dokładnie tego samego surowca, to jego kolor mnie nie zawiódł.

Wystarczą dwa małe słoiczki, bo rzadko będę z nich korzystał

Nalewka nada się w sam raz do profilaktyki podczas jesiennego szczytu zachorowań, a syrop pójdzie w ruch w razie, gdybym jednak coś złapał.

Staram się restrykcyjnie trzymać zasady, że w czasie choroby należy unikać alkoholu, bo motywuje to do bycia zdrowym.