Ciasto kokosowe

Od stycznia miałem dłuższą przerwę, bo sezon zimowy nie sprzyja przetwarzaniu owoców i warzyw. Do tego konieczność siedzenia w domu nie zachęcała do pieczenia, bo nie miałby kto tego jeść.

Styczeń i luty przebiegły mi na kolejnych podejściach do cydru, robionego głównie z soków sklepowych. Jak na razie najlepiej wyszedł mi ten, który zaraz po nastawieniu typowałem na najgorszy, więc trudno jeszcze mówić o stabilizacji. Ponadto raz zrobiłem perry z soku gruszkowego i wyszedł bardzo lekki i delikatny, więc z pewnością będę chciał to powtórzyć. Ponadto zimową porą planowałem produkcję na nadchodzący rok i moim najważniejszym postanowieniem jest decyzja o rozpoczęciu przygody z winiarstwem. Ale, zanim na drzewach pojawią się pierwsze obiekty mego zainteresowania, czas wrócić do teraźniejszości. A niesie ona szansę przygotowania czegoś na Wielkanoc.

Czas na ciasto!

Wybór padł na ciasto kokosowe, znane także jako Rafaello. Używany przeze mnie przepis jest bardzo podobny do tego ze strony Kwestia Smaku. Jedyną istotną modyfikacją względem oryginalnego przepisu było zastąpienie cukru ksylitolem - słodzikiem z brzozy. To powinno uczynić je nieco przystępniejszym dla osób z cukrzycą. Lista substratów była w moim przypadku następująca:

30 dag wiórków kokosowych
1,5 kostki masła
1 litr mleka
2-3 żółtka
pół szklanki ksylitolu
3 płaskie łyżki mąki tortowej
3 czubate łyżki mąki ziemniaczanej
2 opakowania cukru waniliowego

Fakt, że każdy ze składników określony jest w innej jednostce stanowi dodatkowy koloryt przepisu.

Zabraliśmy się z bratem za to ciasto o dość późnej porze, więc, mimo zmiany czasu, prace przeciągnęły się do później nocy.

Mikser niemal bezobsługowy. Nauka na przyszłość: nigdy nie uruchamiać miksera po wyciągnięciu z pojemnika

Po wykonaniu masy trzeba było brać się za przekładanie jej na zmianę z herbatnikami. Układanie ich okazało się zadaniem trudniejszym niż przewidywałem.

Optymalne układanie herbatników okazało się być problemem NP-zupełnym

Ostatecznie nie udało się upiec ciasta, ponieważ jest to ciasto na zimno. Wylądowało w lodówce, a spróbuję go dopiero w Wielką Niedzielę.

Nie mogę się doczekać