Butelki do nalewek

Usuwanie etykiet

Do zalewania nalewek używam wyłącznie butelek z napojów wysokoprocentowych, z których dokładnie zdzieram banderole i etykiety, a później umieszczam swoje. W przypadku naklejek foliowych jest to bardzo proste, bo odklejają się bez żadnych dodatkowych działań. Z etykietami spotykanymi na spirytusie jest zwykle trudniej: wymagają one wstępnego namoczenia, a później zdarcia nożem i poprawienia szczotką drucianą (zmywakiem). Do tego banderole są klejone jakimś okropnym klejem, z którym często jest problem. Pozostawienie go może doprowadzić do negatywnych wrażeń dotykowych przy sięganiu po butelkę nalewki, co przeszkadza w smakowaniu nalewki rozumianym jako ogół doświadczeń związanych z napojem.

Najbardziej oporne są etykiety ze spirytusu Kaliskiego (zielone napisy), bo nawet zdzieranie zmywakiem jest często niewystarczające (szybko zapycha się resztkami). Mój preferowany sposób, by sobie z nimi radzić:

  1. namoczyć w wodzie
  2. zedrzeć etykiety nożem. Czasem dzielę to na kilka etapów, żeby kolejne fragmenty etykiety miały czas nasiąknąć
  3. klej posmarować olejem roślinnym (np. rzepakowym) i zostawić na jakiś czas samemu sobie
  4. zedrzeć klej zmywakiem
  5. zmyć olej płynem do mycia naczyń

Również benzyna ekstrakcyjna i rozpuszczalnik powinny działać (nawet lepiej), ale wolę olej, bo jest dla mnie zawsze dostępny i nie śmierdzi. Tak czy inaczej, jest z tym sporo roboty, a moja ulubiona metoda na radzenie sobie z problemami to ich unikanie. Staram się zatem kupować inne spirytusy, np. Staropolski (czarny napis) lub Kasztelański (elementy czerwone). Pech chce, że na promocji najczęściej jest właśnie ten, z którego etykiety schodzą najciężej.

Najlepsze butelki po wódce

Najlepsze butelki wódki to oczywiście te pełne. Jeśli chodzi o puste butelki po wódce to, spośród często używanych przeze mnie butelek, hierarchia pod względem łatwości oczyszczania jest następująca:

  1. Bocian - zwykle wystarczy zedrzeć folię z etykietą, a klej nie zostaje wcale albo schodzi bardzo szybko. Banderola schodzi sama, wystarczy namoczyć
  2. Żubrówka Biała - etykieta foliowa schodzi łatwo, zwykle problemy są tylko z małą naklejką na odwrocie, ale płyn do mycia naczyń jest wystarczający
  3. Żołądkowa De Luxe - etykieta również schodzi zaskakująco łatwo, ale niżej w rankingu z powodu nietypowego kształtu butelki, przez który ciężej nakleić etykiety
  4. Soplica - etykieta schodzi łatwo. Podobnie jak w Żubrówce trudniejszy do usunięcia klej mają zwykle mniejsze etykiety

Droższych alkoholi nie pijam. Ogólnie rzecz biorąc, każda z powyższych wódek czyści się dość łatwo.

Też dobre butelki po wódce

Inne akceptowalne butelki po wódce w kolejności przypadkowej (choć z powodu niewielkiej liczby ciężko mi opakować całą partię w jeden rodzaj):

  • Husaria
  • Bols - powierzchnia nie jest idealnie gładka, ale jest dość miejsca na etykietę
  • Ogiński - większości napisów i „przydymienia” nie da się pozbyć, ale butelka prezentuje się moim zdaniem świetnie i do ciemnych nalewek jest w sam raz
  • Johnny Walker - ciekawa butelka, etykieta schodzi dopiero gdy popracuje się z olejem
  • Niemiroff - podoba mi się butelka, zwłaszcza po wódce 1L kupionej za 20 złotych na lotnisku w Kijowie
  • Baczewski

Problematyczne butelki:

  • Finlandia - posiada dozownik, z którego trzeba wyjąć kulkę, aby dało się nalewać
  • Stock - dozownik, który trzeba wyciąć
  • Wyborowa - naklejki schodzą bardzo ciężko, niektórych wcale nie da się zdjąć, „pasek” nierównego szkła utrudnia umieszczenie etykiety
  • Pan Tadeusz - miałem chyba tylko jedną, ale sporo się namęczyłem przy zmywaniu kleju, być może zrewiduję jeśli wpadnie mi w ręce jakaś inna. A może to była Jednorodna?

Najlepsze: wódka Bocian, następnie Żołądkowa De Luxe, Żubrówka, Soplica. Najlepsze spirytusy: Staropolski i Kasztelański

Źródła butelek

Piję mniej alkoholu niż potrzebuję butelek, dlatego też niedobory zaspokajam butelkami uzyskanymi u rodziny i znajomych. Najlepiej jest znać kogoś, kto jest koneserem jednego rodzaju wódki albo poprosić o przekazanie butelek z imprez, na które alkohol jest kupowany w ilościach hurtowych (z Wesela, z Okazji Czwartku). Kiedyś używałem również butelek po winie, ale myślę, że klasyczna połówka, poza optymalną pojemnością, najlepiej leży w dłoni i prezentuje się znakomicie. W razie, gdyby objętość uzyskanej nalewki nie był wielokrotnością 0,5L, mam w zanadrzu kilka butelek o pojemności 0,2L. Nie używam ich często, więc wystarczyłyby te, które zakupiłem w celu sprawdzenia jakie kroki podejmuje koncernowa konkurencja.

Mimo wszystko często uzyskiwałem ilości pomiędzy 0,2 a 0,5 litra i nie wiedziałem co zrobić - czy zużywać dwie butelki 0,2 litra, czy lać do każdej butelki nieco mniej? To drugie nie jest wskazane, bo im mniej powietrza w butelce, tym lepiej.

Na szczęście pomocną dłoń wyciągnął do mnie rząd, opodatkowując małpki o pojemności poniżej 300 mililitrów. Oczywistym skutkiem i, jak sądzę, prawdziwym celem rządu, było stworzenie przez wiodących producentów butelek o pojemności 350 mililitrów, które w sam raz wpasowują się w moje wymagania.

Czuję się zobowiązany podziękować za ten ruch w imieniu całej amatorskiej branży nalewkarskiej.