Zeszłoroczny artykuł do przeczytania tutaj.
Po pierwszym pracowitym roku nadszedł czas na sequel serialu „Murarki”. I to w podwójnej dawce.
Już na początku zeszłego roku zdecydowałem, że moim pszczołom należy się większe lokum. Postanowiłem wywieźć dotychczasowy domek do miasta, a na jego miejscu umieścić taki, w którym rurki zmieszczą się w całości. Po pierwsze nie chciało mi się ich ponownie ciąć, po drugie lepiej, żeby rurki były zasklepione z tyłu (miały kolanko), po trzecie dłuższe rurki są lepsze dla pszczół. Opinie w internecie były różne, ale generalnie takie trzydziestocentrymetrowe są uznawane za wystarczające. Dlatego też zdecydowałem o budowie domku o boku długości 35 cm.
Ale o tym za chwilę.
Łuskanie kokonów
Najpierw, jeszcze pod koniec zimy, wróciłem do standardowej czynności, którą opisałem rok temu. Usiadłem w chłodnym budynku i zabrałem się za łuskanie zeszłorocznych rurek.
Było trochę roboty i tym razem napotkałem większą liczbę pasożytów, co oznacza, że było warto. Po pierwsze były to maleńkie roztocza (jak poprzednio), ale także obrzydliwe, czerwone larwy. Uwaga, drastyczne.
Obiektyw Google podpowiedział, że są to larwy barciela, ale nie miało to najmniejszego znaczenia, bo i tak musiałem się ich pozbyć, by ochronić moje murarki.
Gdy skończyłem podstawowe zadania, mogłem wziąć się za budowę domu.
Budowa domku
Ideałem, na którym się wzorowałem, był oferowany w internecie elegancki domek dla pszczół.
Nie byłem w stanie zrealizować identycznego projektu, bo ograniczały mnie posiadane materiały. Do tego lokalny plan zagospodarowania przestrzennego zakłada, że dachy na terenie gminy muszą być spadziste, więc uwzględniłem to w projekcie. Na szczęście darmowego drewna miałem pod dostatkiem i jedynym koniecznym zakupem była kratka chroniąca przed ptakami. Kilka cięć desek, cztery nogi od stołu, zamocowana z obu stron siatka i budynek był gotowy.
Tak naprawdę zajęło to nieco dłużej, zwłaszcza że musiałem pracować nad tym na zewnątrz w zimie, więc temperatury powodujące przymarzanie narzędzi do rąk wstrzymywały czasem prace. Ale i tak skończyłem przed początkiem sezonu.
Przeprowadzka do miasta
Stary domek mogłem dzięki temu wywieźć z działki do miasta. Zależało mi nie tylko na sprowadzeniu pszczół do ogrodu, którym zajmuję się w mieście, ale także, by zrobić to lepiej i zapewnić im warunki lepsze niż rok wcześniej. Głębokości domku zmienić nie mogłem, ale postanowiłem przynajmniej upewnić się, ze rurki z tyłu będą zaślepione. Jako że trudno o rurki z tak gęsto występującymi kolankami, a nie chciałem wyrzucać ich nadmiaru, stwierdziłem, że muszę zaślepić je samodzielnie.
Dość narzucającym się rozwiązaniem było zrobienie dokładnie tego, co robią murarki — zalepienie rurki gliną. Ugniotłem trochę gliniastej ziemi z wodą, wyrobiłem i wcisnąłem w rurki.
Jak zrobić to najprościej? Ręczne wpychanie ich do pojedynczych rurek wymagałoby dużo roboty, więc nieco to sobie usprawniłem. Wylepiłem błotem dno miski, wcisnąłem w nie lekko pęk rurek i przeciągnąłem w bok. Większość rurek się zalepiła, więc poprawiłem tylko kilka pozostałych i robota była zakończona.
Jako że w mieście nie miałem początkowej kolonii, a w zeszłym roku nie widziałem zbyt wielu murarek latających po okolicy, to zdecydowałem się na zakup paczki z gotowymi kokonami. Dla zwiększenia różnorodności część z zakupionych kokonów wywiozłem na działkę, część z działki zabrałem do miasta. Przez dużą wilgoć, spowodowaną przechowywaniem w piwnicy, na kokonach pojawiłą się pleśń, więc miałem pewne obawy, ale ostatecznie pszczołom w niczym to nie zaszkodziło, więc nie ma czego się bać.
Wiosna
Nie musiałem długo czekać, aby pszczoły wydostały się z rurek i rozpoczęły swój pierwszy lot.
Może decyzja o włożeniu pudełka z herbaty na najwyższe piętro domku nie była najlepsza, bo ciężko było później wyjąć, ale spełniła swoje zadanie.
Plany na kolejny rok
Piszę to już w zimie, czyli po sezonie. Pszczoły spisały się bardzo dobrze, choć wciąż nie miałem zbyt wielu drzewek owocowych do zapylenia. W kolejnym roku, czyli już niebawem, planuję zbudować również większy domek do miasta, więc pszczoły czeka kolejna przeprowadzka.